Osłabia, męczy, wypala. A jednak paradoksalnie jest niezbędny do życia. Pewnie dlatego, mimo ewolucji został z nami. Bo stres towarzyszy nam od zarania dziejów.
O stresie mamy złe zdanie. Gdy już się o nim mówi, to w kontekście związanego z nim cierpienia fizycznego czy psychicznego. Nawet, gdy jest lekki to męczy na tyle, że chce się od niego uciec.
Stres – czym jest
Nie ma osób, którzy go nie doświadczają. Ten nieodłączny towarzysz ludzkiej, ale i zwierzęcej egzystencji, pojawia się jako reakcja organizmu w przypadku sytuacji obciążającej i przekraczającej możliwości poradzenia sobie z nią. Takie momenty, zakłócające nam życie, określamy jako stresory. Jest ich mnóstwo, natykamy się na nie właściwie każdego dnia. W zależności od tego, jak jesteśmy odporni, reagujemy na nie silniej lub słabiej. Może to być „tylko” hałas, ale też choroba, rozwód, śmierć bliskiej osoby czy wiadomość, że zostało się zwolnionym z pracy.
Stresory nie zawsze uderzają w nas z całą siłą. Te słabe odczuwamy jako codzienne niedogodności. Mimo, że nie mają dużej siły rażenia, są uciążliwe, potrafią zdezorganizować dzień i zakłócają spokój ducha. To np. kłótnia z małżonkiem, wezwanie do szkoły, bo dziecko pobiło się z kolegą, pęknięta opona, czy spóźniony pociąg. Dużo mocniej nasz organizm odczuje poważniejsze zmiany życiowe – nie tylko te nieprzyjemne, jak rozwód czy utrata pracy, ale też pozytywne typu ślub czy narodziny dziecka.
Nie każdy, na szczęście, doświadczy ekstremalnego stresu skutkującego ciężkimi traumami, a nawet zespołem stresu pourazowego. Do stresorów katastrofalnych zaliczają się wojny, zamachy, katastrofy lotnicze czy naturalne. Wszystkie one zazwyczaj w dramatyczny sposób oddziałują na całe grupy ludzi pozostawiając w nich trwały ślad psychiczny.
Nie zawsze zły
Stres towarzyszy naszemu życiu, bo jest też potrzebny. Działa na nas mobilizująco, motywująco, pomaga poprawiać wyniki. Gdy wydzieli się adrenalina łatwiej jest nam wykonać powierzone zadania. Nietrudno go odróżnić od tego złego, który zamiast sprzyjać koncentracji i podejmowaniu wysiłków, powoduje, że nie można zebrać myśli i jest się roztrzęsionym. Może, w najgorszym przypadku, zniszczyć nawet zdrowie czy doprowadzić do załamania nerwowego.
Stres zapewne lepiej służył naszemu „praszczurowi” niż nam. Uruchamiał wiele mechanizmów w jego ciele pozwalających na podjęcie niezbędnej walki czy ucieczkę przed dzikim zwierzęciem. Obecnie ponosimy zbyt duże koszty takiej nadmiernej mobilizacji organizmu. Gdy stres się przedłuża, wyczerpuje nas fizycznie i psychicznie. Przewlekły, prowadzi też do chorób serca i układu krążenia, migren, bóli kręgosłupa, kłopotów z trawieniem, wrzodów żołądka, zaburzeń cyklu miesięcznego u kobiet i wielu innych problemów zdrowotnych.
By nas nie pokonał
Z nadmiernym stresem trzeba walczyć. Należy też uczyć się jak mu zapobiegać. Co można zrobić? Przede wszystkim i o ile się da, zmienić to, co nam nie odpowiada i co jest źródłem stresu. Warto poszukać nowej pracy albo zastanowić się nad izolacją od toksycznego otoczenia – ciągle krytykującego partnera, oplotkowujących znajomych lub działających na nerwy mediów społecznościowych. Nie być nadmiernie ambitnym i nie brać na barki zbyt wielu obowiązków. Koniecznie też pamiętać, że to samemu się kształtuje swoje życie i powinno się postępować zgodnie ze swoimi potrzebami i zasadami. Nie pozwalać nikomu się ograniczać. Na pewno pomaga w tym wiara w siebie i budowanie wysokiego poczucia wartości. Gdy pojawią się trudności, można spróbować potraktować je jako kolejne wyzwania, które przy okazji czegoś nowego nas nauczą.
A jeśli jednak stres dopadnie, obserwować siebie i sprawdzać co nam pomaga najbardziej w sytuacjach stresowych. A co może pomóc? Wiele rzeczy.
- Umiejętność odprężania się zapobiega skutkom stresu i powoduje, że szybko on mija. Są różne techniki relaksacji i warto je poznać, a potem stosować tę, która najbardziej nam odpowiada.
- Wspaniałym sposobem rozładowywania napięcia jest sport. Bieganie, rolki, jazda rowerem, taniec, czy inna aktywność powoduje, że uwalnia się spora ilość endorfin nazywanych hormonami szczęścia.
- Jeśli ma się zwierzę w domu, jego przytulanie i głaskanie oraz ciche wierne towarzystwo niweluje napięcie. Oksytocyna, która wytwarza się w organizmie na widok psa, kota czy innego ukochanego pupila, wywołuje uczucie szczęścia. Przy okazji obniża się poziom kortyzolu – hormonu stresu.
- Nie trzeba być melomanem, żeby wiedzieć, jak bardzo odprężający wpływ na człowieka ma muzyka. Pozytywnie wpływa na cały układ nerwowy. Można włączyć specjalną relaksacyjną, ale każda ulubiona pomoże rozładować napięcie. Przy tej skocznej warto dodatkowo potańczyć.
- Nigdy nie należy też bać się prosić o pomoc. Wygadanie się przed bliską zaufana osobą i rozmowa o pojawiających się trudnościach może radykalnie zmienić postrzeganie tych trudności. Przyjaciel, patrząc z boku na nasze kłopoty, czasem podpowie jakieś sensowne rozwiązanie lub uświadomi nam, że robimy „z igły widły”. Albo po prostu przytuli, co też zredukuje nasz stres.
- Niektórzy zrzucają z siebie napięcie po prostu robiąc to co lubią, co ich uszczęśliwia. Zażywają gorącej kąpieli przy świecach racząc się kieliszkiem dobrego wina, czytają książkę przy filiżance ulubionej herbaty, czy spontanicznie udają się do kina lub na zakupy. Inni włączają dobrą komedię, a jeszcze inni stres przesypiają.
Każda metoda jest dobra. Ale jeśli nie wystarczy i napięcie zamiast maleć narasta, warto sięgnąć do swojego konta bankowego i skorzystać z porady psychologa lub psychoterapeuty. W żadnym przypadku nie należy tego bagatelizować.
No i uśmiechajmy się jak najwięcej, inni wtedy też odpowiedzą nam uśmiechem. A nawet sztucznie wymuszony uśmiech oszukuje mózg i poprawia nastrój.
Autor: Dr Janusz Grobicki
Bardzo często stres związany jest z rzeczami, na których nam zależy! Warto być tego świadomym, że może on nas zarówno przytłaczać jak i motywować do lepszego działania!